Kwiecień jest miesiącem pamięci o Zagładzie, dlatego teraz publikujemy tę historię, choć pewnie nie jedno można by uściślić i rozszerzyć w biografii głównego bohatera. Jest nim Stanisław Szułdrzyński, najstarszy syn Tadeusza Szułdrzyńskiego i Wandy z Wysogota-Zakrzewskich. Zarówno ojciec senator w II Rzeczpospolitej, Tadeusz Szułdrzyński (1864-1943), jak i dziad Zygmunt (1830-1918) to osoby niezmiernie zasłużone dla polskości i niepodległości Wielkopolski. Może nie powszechnie znane, ale ich nazwiska znajdziemy w indeksach, każdej poważnej publikacji poświęconej historii zaboru pruskiego. Natomiast Stanisław pozostaje postacią nieznaną. Urodził się 22 grudnia 1900 roku w Bolechowie majątku należącym do ojca, był najstarszy z rodzeństwa, później przyszli na świat Emilia, Jan, Józefa, Tadeusz i Aniela. Po zakończeniu nauki domowej rodzice wysłali Stanisława do jezuickiego gimnazjum w Charlottenlund pod Kopenhagą. Uczyła się tam już grupa chłopców z rodzin wielkopolskich ziemian, którzy wysyłali ich tam, aby mogli uczyć się nieobciążeni pruską ideologią.  Wybuch wojny światowej skomplikował sytuację, nie wiemy do kiedy Stanisław uczył się w Kolegium św. Andrzeja. Z dokumentów meldunkowych wynika, że w 1916 roku na pewno pobierał już naukę w gimnazjum w Rogoźnie. Następną wzmiankę o nim znajdujemy we „Wspomnieniach wielkopolskich” na stronie 44. Jego brat Jan wspomina, że kiedy wybuchło powstanie wielkopolskie, Stanisław stanął na czele oddziału gimnazjalistów w Rogoźnie, a później zaciągnął się do polskiego wojska. W listopadzie 1920 roku po przejściu do rezerwy zamieszkał w rodzinnej wilii na ul.Chopina 1 w Poznaniu i podjął studia na Uniwersytecie Poznańskim. Ukończył je jako magister nauk ekonomicznych. W czerwcu 1936 roku ożenił się z młodszą o dwa lata stryjeczną siostrą Stanisłwą Szułdrzyńską z Lubasza. W latach 30.XX wieku Stanisław Szułdrzyński przejął prowadzenie gospodarstwa w Bolechowie z rąk schorowanego ojca. Jego brat Jan Szułdrzyński tak o nim napisał: „Uzdolniony ekonomista i rolnik mówiący o sobie, że jest nie tyle ziemianinem co producentem rolnym, z dużym powodzeniem w tych czasach ciężkiego kryzysu rolnego umiał gospodarować na kilku majątkach, bez pomocy rządowej w ramach popularnego wówczas ustawodawstwa finansowo-rolnego” (Szułdrzyński T., Wspomnienia wielkopolskie, Lublin 2012, s.61).

Dzieci Wandy i Tadeusza Szułdrzyńskich, najstarszy Stanisław w środku, fotografia udostępniona przez Henryka Olszewskiego

 

Spokój egzystencji w bolechowskim majątku zburzył wybuch II wojny światowej. Mieszkańcy pałacu zostali wysiedleni. Wanda i Tadeusz Szułdrzyńscy z córkami znaleźli schronienie  u rodziny w Generalnym Gubernatorstwie, a Stanisław dostał pracę w Kraju Warty jako zarządca w gospodarstwie rolnym w Bedlnie koło Żychlina w dzisiejszym powiecie kutnowskim. W siedmiotysięcznym Żychlinie połowę mieszkańców stanowili Żydzi, którzy stali się ofiarami prześladowań. W lipcu 1940 roku okupanci utworzyli na terenie miasta getto. Warunki w nim były bardzo trudne, na małej przestrzeni stłoczonych zostało około 4000 ludzi.  Odpowiedzialnym za zaopatrzenie getta w żywność był Henryk Rosenbaum, wyznaczony do tej roli przez żydowski Judenrat.  Rosenbaum i jego mały synek Senek przeżyli Zagładę. Ze świadectwa złożonego po wojnie przez Henryka Rosenbaua w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie dowiadujemy się, że Stanisław Szułdrzyński przemycał produkty spożywcze do żychlińskiego getta. Robił to zawsze bezinteresownie i bezpłatnie. W getcie kuchnia publiczna dostarczała około 500 posiłków dziennie. „Ta kuchnia mogła istnieć tylko dzięki pomocy Szułdrzyńskiego” pisał Henryk Rosenblum. Po likwidacji getta Stanisław ukrywał Żydów u siebie w domu, pomagał im także dostać się przez granicę do Generalnego Gubernatorstwa. Szułdrzyński i jego żona wyposażali ich w żywność i pieniądze. Dotyczyło to także Henryka Rosenbauma i jego rodziny. „Ja byłem jednym z tych, których tam przewieziono” czytamy we wspomnieniach Henryka, który opisał ponadto, że po przekroczeniu granicy Generalnego Gubernatorstwa dalsza, prowadzona zimą ucieczka  kosztowała życie jego żonę i jej matkę, które nie zdołały dojść do Warszawy. Egzystencja w getcie i za jego murami, ukrywanie małego Senka u opłacanych Polaków, cała groza i zło, jakiego zaznali od ludzi, sprawiły, że Henryk uznał, że dobro, jakiego doświadczył od Stanisława Szułdrzyńskiego i jego żony nie może zostać zapomniane. Gdyby nie jego inicjatywa, pewnie nigdy nie poznalibyśmy tej historii.  17 lipca 1977 roku Yad Vashem uznał Stanisława Szułdrzyńskiego za Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata (M. 311.2/1100). Syn Henryka, Senek Rosenblum opisał na starość ich koszmarną Odyseję, widzianą oczami dziecka. Jego wspomnienia wyszły w Niemczech w formie książki „Der Junge im Schrank. Eine Kindheit im Krieg ” (Chłopiec w szafie. Dzieciństwo na wojnie). Niestety nie wspomniał w niej o roli Szułdrzyńskich, najprawdopodobniej o niej nie wiedział. Skupił się na własnych wspomnieniach i przeżyciach.

Stanisława i Stanisław Szułdrzyńscy w dniu ślubu, 13 czerwca 1936 roku, Lubasz, fotografia udostępniona przez Henryka Olszewskiego

 

Nawet w rodzinie Szułdrzyńskich historia pomocy niesionej Żydom przez Stanisława i jego żonę nie jest szerzej znana. Stanisław został aresztowany przez gestapo i osadzony w Radogoszczy w Łodzi, cudem uniknął rozstrzelania, ale okoliczności tych zdarzeń nie są znane. Po wojnie Stanisław Szułdrzyński pracował w cukrowni w Dobrzelinie koło Żychlina na stanowisku kierownika działu surowcowego. Oboje z żoną dożyli sędziwego wieku. Stanisław Szułdrzyński zmarł 11 lutego 1992 roku w Poznaniu. Pochowano go w rodzinnej krypcie w podziemiach kościoła w Lubaszu.

Post scriptum:

Cały artykuł oparty został na materiałach zgromadzonych przez Henryka Olszewskiego, historyka zajmującego się historią Żychlina, prowadzącego stronę internetową www.zychlin-historia.com.pl  Do niego, jako osoby, która opisywała wydarzenia w getcie w Żychlinie, zwrócił się z pytaniem o Stanisława Szułdrzyńskiego profesor Uniwersytetu San Diego, Leon Zamosc. Henryk Olszewski, który nigdy o Szułdrzyńskich nie słyszał, wszczął poszukiwania. Skontaktował się z Biurem Rady Gminy i Urzędem Gminy w Czerwonaku. Nawiązał też kontakt z nami, czyli z Fundacją Nasze Podwórko. Uzyskał tym sposobem adresy krewnych Stanisława Szułdrzyńskiego i przeprowadził z nimi wywiady. Historyczne śledztwo nie zostało jeszcze zamknięte. Mamy nadzieję, że uda nam się wspólnie wyjaśnić białe plamy w tej niezwykłej historii.

 

Likwidacja getta w Żychlinie nastąpiła 3 marca 1942 roku, w dniu radosnego żydowskiego święta Purim. Obszar getta został otoczony. Osoby stare i chore rozstrzelano na terenie miejscowego kirkutu. Na zarekwirowane okolicznym chłopom furmanki załadowano ludzi. „Zziębnięci i wystraszeni, żeby nie wypaść z nich, kurczowo trzymali się za ręce. Wśród płaczu dzieci, lamentu i krzyku kobiet posuwał się sznur furmanek w stronę stacji kolejowej. Tam nieszczęsnych wpakowano do bydlęcych wagonów w ostatnią podróż". W ten sposób około 3000 żychlińskich Żydów przez Krośniewice trafiło do obozu zagłady w Chełmie nad Nerem, fotografia i cytat pochodzą z materiałów udostępnionych przez Henryka Olszewskiego

 

Olga Krause-Matelska
Wojciech Matelski
Fundacja Nasze Podwórko